czwartek, 4 sierpnia 2011

Dzień czwarty

Dzień rozpoczął się bardzo ładnym błękitnym niebem i wielkim składaniem. Wczoraj w polach lądowało 17 szybowców i były one zwożone do późnej nocy. Rano trzeba było je poskładać, umyć i uzbroić, a czasu nie było dużo bo poranna pogoda wieściła dzień lotny.

Na odprawie otrzymaliśmy na dzisiaj konkurencję obszarową z minimalnym czasem 2h 30min. Konkurencja ta nie ma ściśle zdefiniowanej trasy po której należy pokonać zadanie. W zamian dzisiaj otrzymaliśmy dwa cylindry o promieniach 25km wyznaczające obszary w których to pilot decyduje, gdzie i jak głęboko chce polecieć. Dzięki temu trasa, która dzisiaj można było pokonać mieściła się w zakresie od 124 do 320 km. Dodatkowym utrudnieniem jest definicja czasu minimalnego. Jeśli pilot przyleci na metę przed tym czasem dostaje punkty karne w charakterze zaniżonej prędkości. Obszarówkę, w odróżnieniu od konkurencji wyścigowej, wygrywa nie pilot, który przyleci na metę najszybciej lub pokona największą odległość, ale ten, który zdobędzie na całej trasie największą prędkość średnią. Trzeba tak kombinować, aby jak najlepiej wykorzystać walory okolicy przy uwzględnieniu aktualnej pogody.

Starty dzisiaj poszły sprawniej, ale rozpoczęły się później niż dnia poprzedniego. Dodatkowo nad lotniskiem cały czas nie pojawiały się żadne chmurki. Na szczęście to dzisiaj my decydowaliśmy ile chcemy oblecieć i w jakim kierunku. Przed samym lotem sprawdziłem prognozy pogody i obrałem strategię, że lecę przede wszystkim na wschód bo tam spodziewałem się lepszej pogody.
Jak to bywa przy termice bezchmurnej nad lotniskiem bardzo szybko uformowały się olbrzymie akwaria "pełne szybowców". Tak to już z nami bywa, jak nie wiemy gdzie spodziewać się noszeń to lepiej trzymać się w kupie nawet jak jest ciasno (kliknijcie poniższe zdjęcie).

Dzięki mojemu wczorajszemu lotowi uzyskałem nieoficjalny i moim zdaniem niezasłużony status czarnego konia zawodów i peleton mnie dzisiaj bardzo pilnował. Pruszczańsko-bryzowa szkoła kręcenia kominów wcale mi w tym nie pomagała, bo nawet jak w komin wchodziłem poniżej innych szybowców to na koniec komina przeważnie znajdowałem się nad nimi (to akurat mnie tak bardzo nie martwi :-) ). Niestety bycie liderem peletonu na termice bezchmurnej jest trochę wnerwiające, a to ja przez 99% czasu nim byłem i znajdowałem kominy dla całej grupy. Na szczęście przed pierwszym obszarem peleton się trochę rozsypał, a resztę szybowców udało mi się zgubić w samym już obszarze wokół pierwszego PZ. Z całkiem niezłą prędkością zanurzyłem się w zadany obszar i zacząłem wracać, gdzie oczywiście co spotkałem? Zgadliście, najwytrwalszych z peletonu, którzy szybko znowu mi wsiedli na ogon. Na szczęście przewagi, którą przed chwilą zdobyłem już nikt nie mógł mi odebrać.
Leciałem teraz na zachód z tylnym wiatrem i trzymając się mojej wcześniejszej strategii obszar wokół 2 PZ miałem tylko lekko "zahaczyć" i skierować się do mety. Szło całkiem nieźle aż do 16:00, kiedy to znowu jak dnia poprzedniego ktoś nagle "zakręcił kurek" termiki i wszystkie noszenia momentalnie ustały. Grupka pozostająca w coraz większej odległości za mną znalazła jeden niezły kominek, a ja popadłem w tarapaty. Na szczęście udało mi się na 400m nad gruntem znaleźć "zerko", które potem przerodziło się w "połówkę" i pozwoliło mi się unieść na tyle, aby móc ukończyć lot. Niestety zmarnowałem na to aż 13 minut i miałem wątpliwą przyjemność obserwować jak nad moją głową przelatuje ścigająca mnie grupka, a koło mnie co chwila śmigają na dolocie do lotniska Jantary z klasy Standard. Na szczęście komin się nie rozsypał, a nawet zniósł mnie razem z wiatrem do drugiej strefy, po której zaliczeniu natychmiast rozpocząłem dolot do lotniska. Dzięki temu udało mi się nie stracić całej przewagi z pierwszego PZ nad grupką szybowców, którzy śledzili mnie od początku dzisiejszej konkurencji.

Jak się wieczorem okazało, z prędkością 58,3km/h, udało mi się uzyskać 5 rezultat dnia, co w łącznej klasyfikacji dało mi 4 miejsce. Nie ukrywam też, że z radością zauważyłem, że miałem dzisiaj najlepszy wynik ze wszystkich szybowców peletonu.

Mam nadzieję, że jutro peleton znajdzie sobie innego lidera, a ja będę miał więcej spokoju.

Mój dzisiejszy lot jak zwykle znajdziecie na GCUP.eu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz