czwartek, 29 grudnia 2011

wtorek, 13 września 2011

„Miãtczé Zlądowanié” 2011

W ostatnią sobotę 10.09.2011 na lotnisku Korne k. Kościerzyny rozegrane zostały 5 zawody na celność lądowania „Miãtczé Zlądowanié” 2011.  Wzięło w nich udział 32 pilotów z 5 aeroklubów.
Pochwalić należy organizację imprezy. Loty odbywały się sprawnie przez co udało się rozegrać rundę dogrywkową dla 5 najlepszych pilotów. Widowiskowość lotów zwiększała możliwość śledzenia na ekranie w barze lotu szybowca w czasie rzeczywistym dzięki umieszczonej na skrzydle kamerce telewizyjnej.
Jak co roku organizatorzy zapewnili okolicznościowe koszulki oraz zadbali, aby żaden z pilotów nie wyjechał  z pustymi rękoma. Nagród od sponsorów starczyło dla wszystkich.

Mi w tym roku udało się zająć 5 miejsce.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Dzień dziewiąty

Pierwsze wrażenie po wystawieniu nosa z namiotu "WOW w końcu niebieskie niebo". Zaraz potem jednak euforię ostudził silny zimny zachodni wiatr. Pomimo tego wygłodniali latania szybownicy zaprowadzili swoje maszyny na grid jeszcze na długo przed wyznaczonym czasem.
Na odprawie służby meteo zapowiadały umiarkowaną termikę naniesioną, podstawy chmur 1100-1200m, silny wiatr w porywach nawet do 40km/h, a po 15:00 opady i lokalne burze. Zadanie na dzisiaj to obszarówka o minimalnej długości 153km i czasie 2,5 godziny.
Zaraz po starcie warunki były fajne. Kominy o średnim noszeniu 1,5-2m/s dawały radę unieść szybowiec szybciej niż wiatr go dryfował. Niestety im później tym trudniej było znaleźć dobre noszenia.
Problemy zaczęły się już niebawem, bo nie mogłem przelecieć linii startu na rozsądnej wysokości powyżej 1000m. Udało mi się to 40 minut po otwarciu startu lotnego. Po drodze wiatr się jeszcze nasilił osiągając nawet 30km/h. Kominy robiły się postrzępione i coraz rzadsze, a podstawy chmur nie chciały podnieść się powyżej 1200m. Aby dolecieć do strefy musiałem przedostać się pod ciężkimi i czarnymi chmurami pod którymi właśnie rozpoczynał się opad. Rozlane chmury zasłaniające słońce, silny wiatr oraz silne duszenia dopełniły w 5 minut dzieła wciskając mnie w pole około 20km po prostej od linii startu. Chociaż pole było ładne - duże, równe i skoszone.
Mój lot na GCUP.eu.

Konkurencja dzisiejsza pomimo 19 pól zostanie uznana za rozegraną, bo całkiem spora grupka pilotów doleciała do mety lub przekroczyła 100km odległości. Być może wypadnę w końcowej klasyfikacji poza pierwsza dziesiątkę. Nawet nie za bardzo się tym martwię bo przyjechałem się tu przede wszystkim uczyć i na prawdę dużo się nauczyłem. Lataliśmy przy takich pogodach przy jakich u nas w aeroklubie nigdy bym o przelocie nie pomyślał. Poznałem i mogłem podglądać znakomitych pilotów w akcji. Zawarłem też bardzo ciekawe znajomości i przyjaźnie.

Rozegranie dzisiejszej konkurencji oznacza także, że zawody dzisiaj zostaną zakończone. O 20:00 oficjalna ceremonia, a jutro z rana będę wracał z szybowcem w przyczepie przez całą Polskę do Gdańska.

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Dzień ósmy

Dzisiaj pogoda nie dała nam nawet nadziei na polatanie. Od rana było wiadomo, że dzisiaj konkurencji nie będzie więc już na odprawie ogłoszono, że dzisiaj o 16:00 poprowadzę szkolenie z LK8000. Dzień ludzie spędzili na lenistwie, chowaniu się przed deszczem, oglądaniu filmów i integracji.
Na szkoleniu pojawiła się całkiem spora grupka pilotów i wydawali się być zainteresowani tematem. Cała prezentacja zajęła około 2,5 godziny z krótką przerwa pośrodku. Opowiadałem o większości funkcjonalności nawigacji szybowcowej, od tych najbardziej popularnych do tych wyrafinowanych używanych tylko przez zawodników. Otrzymałem też kilka ciekawych sugestii na temat rozwoju i poprawy programu.

Prognozy na jutro są bardziej optymistyczne więc wieczorem piloci zaczęli składać szybowce przy blasku pięknie zachodzącego słońca.

niedziela, 7 sierpnia 2011

Dzień siódmy

Dzisiaj rano pilotów przywitał silny zachodni wiatr oraz informacja na tablicy ogłoszeń, że grid jest wyznaczony na 10:15. Większość pilotów klasy Klub, w tym ja, nie dowierzając do końca, że dzisiaj polatamy, a także bojąc się zostawić swoje szybowce na polu przy tak porywistych podmuchach zbojkotowali grida i ograniczyli się do pojawienia się na odprawie o 10:30. Otrzymaliśmy tam zadania, a meteo zarzekało się, że pogoda będzie robić się coraz ładniejsza. Na dzisiaj wyłożono obszarówkę o minimalnym dystansie 112km oraz czasie 90 minut.

Około 11:15 pogoda faktycznie się poprawiła i piloci poustawiali swoje maszyny za gridem złożonym z 3 pilotów, którzy wykazali się posłuszeństwem o świcie.

O 12:00 ruszyły starty ziemne, a o 13:02, gdy niektóre szybowce spóźnialskich ciągle jeszcze stały na trawie lotniska, ogłoszono otwarcie startu lotnego. Pogoda początkowo wyglądała bardzo obiecująco, ale po parunastu minutach chmury zaczęły wybudowywać się w wielkie kolumny, a potem charakterystyczne kowadła chmur burzowych, których rozlane wierzchołki zasłoniły całe słońce i stłumiły wszystkie pionowe ruchy powietrza - cisza przed burzą.
Od tego momentu przelot stał się walką o utrzymanie się w powietrzu i zaczęły się pierwsze "oszczepy" - loty po największej doskonałości szybowca, aby tylko wylądować w polu po uzyskaniu jak najdłuższej trasy. W końcu jesteśmy na zawodach!

Mi udało się dzisiaj przelecieć 85km co jak na razie jest 7 rezultatem dnia. Całe zadanie obleciało tylko 2 pilotów i tylko oni oraz jeszcze jeden pilot pokonali magiczną granicę 100km niezbędną do zaliczenia konkurencji. Wszystko jak na razie wskazuje na to, że dzisiejsza konkurencja klasy Klub zostanie unieważniona. Klasa Standard dysponująca lepszym sprzętem zaliczyła dzisiaj konkurencję i tym samym KZS dla ich klasy na pewno zostanie uznany za rozegrany.

Po 85 km lotu wylądowałem w jednym polu razem z 5 innymi szybowcami: MG, 5K, J, ET i ZI. Taką ilością sprzętu latającego zrobiliśmy małe zamieszanie w okolicy i "tubylcy" przychodzili się pytać czy zakładamy tu aeroklub :-)

Niedługo po zapakowaniu szybowca do przyczepy nadeszła pierwsza z wielu burz dzisiejszego długiego wieczoru. Po dojechaniu na lotnisko musiałem szybko złożyć szybowiec i pojechać z moją przyczepą po jeszcze jednego kolegę w "nasze" pole. Wróciliśmy o 23:00 i wcale nie byliśmy ostatni. Kolejne przyczepy zjeżdżały na lotnisko przez jeszcze jakiś czas. Jutro pewnie dowiemy się czy rekord 22 pól z piątku został pobity...

Mój lot na GCUP.eu.

sobota, 6 sierpnia 2011

Dzień szósty

Dzisiejszy dzień rozpoczął się leniwie. Wyraźnie było widać, ze po wczorajszych 22 polach animusz szybowników mocno osłabł. Pani meteorolog na odprawie wieściła dzień najprawdopodobniej nielotny co spowodowało, że szybowce dzisiaj pozostały na stojankach. Około 13:00 szefostwo, być może bojąc się gniewu pilotów, ostatecznie ogłosiło dzień wolny od konkurencji, na co brygada w pośpiechu porozjeżdżała się po okolicy.
Pogoda zrobiła nam jednak psikusa. Niedługo potem wyskoczyły całkiem ładne warunki do latania. Po raz pierwszy od dawna niebo było pełne cumulusów, ale niestety na trawie lotniska brakło pilotów i ich maszyn. Obyśmy potem nie żałowali straty tego dnia lotnego. Aby zawody zostały uznane za ważne musimy rozegrać co najmniej jeszcze jedną konkurencję...

piątek, 5 sierpnia 2011

Dzień piąty

"Jest szansa żebyście polatali, ale marna szansa". Tymi słowami przywitał nas dzisiaj rano na odprawie nasz dyżurny meteorolog. Według niego dzisiaj nad nami miał przejść front oraz spodziewamy się dużo średniego i wysokiego zachmurzenia, ale mogły też się pojawić wybudowane chmury Cu oraz Cb a z nimi lokalne burze. To właśnie ta ostatnia część prognozy zaowocowała wystawieniem grida i przygotowaniem zadań obszarowych na dzień dzisiejszy.

Już na lotnisku zadanie z odprawy zostało zmienione na krótsze o długości 113km i czasie minimalnym 75 minut (100km/h ???).
Pomimo niesprzyjającej pogody i zbliżającego się frontu starty ziemne rozpoczęto o 14:15, a potem jak już wszyscy walczyli o utrzymanie w powietrzu otworzono starty lotne.

Dzisiaj na szczęście peleton już mnie nie śledził i poleciał za liderami klasyfikacji. Ja miałem spokój i mogłem pomyśleć co zrobić w tak masakryczną pogodę. Przyznam, że jeszcze nigdy nie próbowałem robić przelotu w tak złych warunkach. Całe niebo pokryte było wielowarstwowym zachmurzeniem, a widzialność była mocno ograniczona przez jakieś zamglenia.
Według mojej oceny sytuacji peleton był spisany na straty, bo warunki pod frontem nie dawały szans na utrzymanie się w powietrzu. Co więcej mało prawdopodobne było, aby co najmniej 6 pilotów przeleciało w takich warunkach 100km co spowodowałoby uznanie konkurencji za rozegraną. Dodatkowo stwierdziłem, że ktoś po ten peleton musi pojechać w pole ;-) Te wszystkie decyzje przełożyły się na strategię, aby zbliżyć się do frontu jak tylko się da i czekać na rozwój sytuacji. Możliwym było, że front się albo przesunie, albo przepali go słońce i wtedy pojawią się warunki umożliwiające pokonanie zadania. Po 17:00 faktycznie pojawiło się sporo niebieskiego nieba, ale niestety termika nie ruszyła i po ponad 3h kręcenia się po okolicy skapitulowałem lądując na lotnisku.

Mój lot na GCUP.eu.

Zaraz po lądowaniu zobaczyłem ożywiony ruch w okolicy biura lądowań i kliku pilotów od razu prosiło mnie o pomoc przy wyjeździe w pole. Dzisiaj padł rekord zawodów - 22 pola. Pojechałem po jednego z kolegów i wróciliśmy około 22:00.

Dzisiaj nikt ani z klasy Klub ani Standard nie obleciał trasy. Co więcej tylko jeden pilot pokonał magiczną odległość 100km, co zgodnie z moimi przewidywaniami spowodowało uznanie dzisiejszej konkurencji za nieważną.

Prognozy na jutro zapowiadają pogodę nielotną...

czwartek, 4 sierpnia 2011

Dzień czwarty

Dzień rozpoczął się bardzo ładnym błękitnym niebem i wielkim składaniem. Wczoraj w polach lądowało 17 szybowców i były one zwożone do późnej nocy. Rano trzeba było je poskładać, umyć i uzbroić, a czasu nie było dużo bo poranna pogoda wieściła dzień lotny.

Na odprawie otrzymaliśmy na dzisiaj konkurencję obszarową z minimalnym czasem 2h 30min. Konkurencja ta nie ma ściśle zdefiniowanej trasy po której należy pokonać zadanie. W zamian dzisiaj otrzymaliśmy dwa cylindry o promieniach 25km wyznaczające obszary w których to pilot decyduje, gdzie i jak głęboko chce polecieć. Dzięki temu trasa, która dzisiaj można było pokonać mieściła się w zakresie od 124 do 320 km. Dodatkowym utrudnieniem jest definicja czasu minimalnego. Jeśli pilot przyleci na metę przed tym czasem dostaje punkty karne w charakterze zaniżonej prędkości. Obszarówkę, w odróżnieniu od konkurencji wyścigowej, wygrywa nie pilot, który przyleci na metę najszybciej lub pokona największą odległość, ale ten, który zdobędzie na całej trasie największą prędkość średnią. Trzeba tak kombinować, aby jak najlepiej wykorzystać walory okolicy przy uwzględnieniu aktualnej pogody.

Starty dzisiaj poszły sprawniej, ale rozpoczęły się później niż dnia poprzedniego. Dodatkowo nad lotniskiem cały czas nie pojawiały się żadne chmurki. Na szczęście to dzisiaj my decydowaliśmy ile chcemy oblecieć i w jakim kierunku. Przed samym lotem sprawdziłem prognozy pogody i obrałem strategię, że lecę przede wszystkim na wschód bo tam spodziewałem się lepszej pogody.
Jak to bywa przy termice bezchmurnej nad lotniskiem bardzo szybko uformowały się olbrzymie akwaria "pełne szybowców". Tak to już z nami bywa, jak nie wiemy gdzie spodziewać się noszeń to lepiej trzymać się w kupie nawet jak jest ciasno (kliknijcie poniższe zdjęcie).

Dzięki mojemu wczorajszemu lotowi uzyskałem nieoficjalny i moim zdaniem niezasłużony status czarnego konia zawodów i peleton mnie dzisiaj bardzo pilnował. Pruszczańsko-bryzowa szkoła kręcenia kominów wcale mi w tym nie pomagała, bo nawet jak w komin wchodziłem poniżej innych szybowców to na koniec komina przeważnie znajdowałem się nad nimi (to akurat mnie tak bardzo nie martwi :-) ). Niestety bycie liderem peletonu na termice bezchmurnej jest trochę wnerwiające, a to ja przez 99% czasu nim byłem i znajdowałem kominy dla całej grupy. Na szczęście przed pierwszym obszarem peleton się trochę rozsypał, a resztę szybowców udało mi się zgubić w samym już obszarze wokół pierwszego PZ. Z całkiem niezłą prędkością zanurzyłem się w zadany obszar i zacząłem wracać, gdzie oczywiście co spotkałem? Zgadliście, najwytrwalszych z peletonu, którzy szybko znowu mi wsiedli na ogon. Na szczęście przewagi, którą przed chwilą zdobyłem już nikt nie mógł mi odebrać.
Leciałem teraz na zachód z tylnym wiatrem i trzymając się mojej wcześniejszej strategii obszar wokół 2 PZ miałem tylko lekko "zahaczyć" i skierować się do mety. Szło całkiem nieźle aż do 16:00, kiedy to znowu jak dnia poprzedniego ktoś nagle "zakręcił kurek" termiki i wszystkie noszenia momentalnie ustały. Grupka pozostająca w coraz większej odległości za mną znalazła jeden niezły kominek, a ja popadłem w tarapaty. Na szczęście udało mi się na 400m nad gruntem znaleźć "zerko", które potem przerodziło się w "połówkę" i pozwoliło mi się unieść na tyle, aby móc ukończyć lot. Niestety zmarnowałem na to aż 13 minut i miałem wątpliwą przyjemność obserwować jak nad moją głową przelatuje ścigająca mnie grupka, a koło mnie co chwila śmigają na dolocie do lotniska Jantary z klasy Standard. Na szczęście komin się nie rozsypał, a nawet zniósł mnie razem z wiatrem do drugiej strefy, po której zaliczeniu natychmiast rozpocząłem dolot do lotniska. Dzięki temu udało mi się nie stracić całej przewagi z pierwszego PZ nad grupką szybowców, którzy śledzili mnie od początku dzisiejszej konkurencji.

Jak się wieczorem okazało, z prędkością 58,3km/h, udało mi się uzyskać 5 rezultat dnia, co w łącznej klasyfikacji dało mi 4 miejsce. Nie ukrywam też, że z radością zauważyłem, że miałem dzisiaj najlepszy wynik ze wszystkich szybowców peletonu.

Mam nadzieję, że jutro peleton znajdzie sobie innego lidera, a ja będę miał więcej spokoju.

Mój dzisiejszy lot jak zwykle znajdziecie na GCUP.eu.

środa, 3 sierpnia 2011

Dzień trzeci

Dzisiaj w końcu pojawiła się oczekiwana poprawa pogody. Niestety termika była prawie bezchmurna, starty lotne zaczęły się o 12:28, a zadanie miało ponad 300km po trójkącie. Było jasne, albo nas dzisiaj czeka trudne 6 do 7 godzin w powietrzu, albo pole. Mi niestety dzisiaj przypadło to drugie, ale muszę się pochwalić, że do mety zabrakło mi około 35km, a pole wybrałem bardzo ładne. Nawet następny kolega się później na nie skusił.

Nikt dzisiaj nie obleciał całego zadania więc liczę na dobrą pozycję po dzisiejszej konkurencji.

Mój lot można zobaczyć pod GCUP.eu.

Jest już bardzo późno, a ja jestem zmęczony więc dokładniejsza recenzja dnia dzisiejszego nastąpi później.

Dobranoc

-----------------------

Aktualizacja:

Ufff, w końcu mam dzisiaj więcej czasu. Pól dzisiaj prawie nie było więc można w wieczór odpocząć.

Tak jak pisałem wczorajsza trasa była długa a start późno. Po pierwsze pogoda nas nie rozpieszczała. Wszędzie dookoła pojawiały się kłaki cumulusów, a nad lotniskiem niebieska blacha. Znacie to, nie :-) Starty ziemne w końcu rozpoczęto  o 11:15. Po starcie czekałem 70 minut aż wszystkie szybowce klasy Klub zostaną wyholowane za samolotami lub wystrzelone z wyciągarki w powietrze. Szczególnie organizacja tych drugich mocno kulała i przez to wszyscy musieli długo czekać aż zostanie otworzony start lotny. To właśnie ta zwłoka kosztowała nas potem pola wieczorem.

W czasie lotu na początku na niebie pojawiały się płaskie cumulusy, ale szybko naszą drogę przecięła gruba kreska niebieskiego nieba. Peleton, który się w między czasie uformował, bał się wychylić z białej pierzyny chmurek i odchodził mocno na południe od kreski. Stwierdziłem, że przy tak późnym starcie i długiej trasie nie mogę sobie pozwolić na takie nadkładanie drogi i samotnie wskoczyłem w niebieską przestrzeń. Na szczęście co jakiś czas nosiło. Bez szaleństw, ale udało się dolecieć do pierwszego Punktu Zwrotnego (PZ) przy którym znowu pojawiało się kilka płaskich chmurek. Znalazłem tam też kilka innych szybowców, którzy samotnie z dala od peletonu przedarli się przez obszar bezchmurny.
Lot do drugiego PZ był na początku przyjemnością. Mocne kominy znaczone od czasu do czasu przez szybko niknące kłaki pozwoliły dosyć szybko przemieścić się na trawers lotniska.
Niestety około 16:30 termika prawie całkowicie ustała i na trasie zostało tylko kilka najmocniejszych ognisk termicznych, które jednakże bardzo szybko się studziły. W tym momencie trzeba było podjąć decyzję, czy przerwać w tym miejscu konkurencje i wrócić na pobliskie lotnisko, czy też lecieć dalej. W podjęciu decyzji pomógł kolega, który zameldował, że daleko przed nami znalazł jakiś komin. Razem z Piratem HI polecieliśmy do przodu przeczuwając, że już więcej do lotniska dolotu tego dnia nie zobaczymy. Peleton doleciał w to miejsce z 20 minut później, jak już nic nie nosiło i balistycznie poleciał na lotnisko.
Razem z Piratem walcząc w słabych noszeniach przesuwaliśmy się powoli do przodu, ale w końcu musieliśmy skapitulować. Wybrałem ładne pole, wylądowałem, a Pirat dołączył do mnie po kilku minutach. Jak się później okazało w pobliżu siedziało jeszcze kilka szybowców.
Na polu, jak to zwykle bywa, szybko pojawiła się gromadka dzieci z opiekunami i rozpoczęły się sesje fotograficzne i seria pytań do "Pana Pilota". Byliśmy z 40 km drogą od lotniska więc pomoc przybyła stosunkowo szybko. To od nich dowiedzieliśmy, że tego dnia nikt nie ukończył przelotu. Piloci na diamenty (Klub 306km, Standard 502km) będą musiały jeszcze poczekać.
Jak się następnego dnia z rana okazało razem z Piratem dolecieliśmy najdalej w naszej klasie, ale ze względu na współczynniki szybowców różnych typów wylądowałem w końcu na 4 miejscu. Chyba nieźle jak na nowicjusza...

wtorek, 2 sierpnia 2011

Dzień drugi

"Powtórka z rozrywki" - tak można by jednym zdaniem podsumować dzisiejszy dzień. Odprawa 10:00, grid 13:15, a warunki do latania pojawiły się, tak jak wczoraj, dopiero około 16:00. Było to już zbyt późno, aby rozegrać dzisiaj konkurencję zawodów.
Dzisiaj natomiast duża część pilotów, w tym ja, postanowiła nie dać się tak łatwo pokonać pogodzie i mimo wszystko polecieliśmy na termikę nadlotniskową. Pomimo późnej pory udało się utrzymać w powietrzu ponad 1,5h. Mam nadzieję, że ten trening w nienajłatwiejszych warunkach oraz zapoznanie się z okolicą zaprocentują w najbliższych dniach, bo tak jak meteo obiecywało jutro ma już być FAJNIE.

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Dzień pierwszy

Dzisiaj dzień rozpoczął się niemrawo. Po wczorajszym wieczorku zapoznawczym piloci niechętnie wystawiali zmarznięte nosy z namiotów.
O 9:00 oficjalne rozpoczęcie zawodów odbyło się bez hymnu bo Mistrzostwa Polski Kobiet się nie rozegrają z braku wystarczającej ilości chętnych zawodniczek. Kobiety jak i nieliczni zawodnicy klasy światowej zasilili oddziały klasy Standard i Klub B w KZS.
Na odprawie o 10:30 służby meteo obiecywały super pogodę za 2 dni, ale na dzisiaj nieśmiało wspominały o opadach, a po południu zapowiadali "trochę lepiej". Wystarczyło to kierownictwu, aby na 13:00 rozłożyć "grida".
Po tej gimnastyce, kilku nieudanych próbach "zaczepienia" się przez standardy, kilku ich dezercjach z pierwszych rzędów grida oraz 2 godzinkach integracji na lotnisku padła komenda "spocznij" i wszystkie szybowce znowu posprzątaliśmy na stojanki.
Wieczór spędzamy z umiarkowanym optymizmem czekając na to co pogoda przyniesie nam jutro. Ale pojutrze...

niedziela, 31 lipca 2011

Dzień zero

Pobudka o 5 rano, 7 godzin drogi przez Polskę z przyczepą szybowcową na haku i jestem na miejscu. Lotnisko Rudniki znajduje się koło Częstochowy. To tu rozegrają się IX Krajowe Zawody Szybowcowe w klasie Klub-B.

Dzisiaj cały dzień pogoda była wybitnie nielotnicza. Niskie zachmurzenie i prawie nieustająca mżawka skutecznie ostudziła zapały szybowników. Większość z nich ograniczyła się tylko do rozbicia namiotów. Większość szybowców pozostała w przyczepach. Tylko nieliczne "patyki" pojawiły się na stojankach.

Prognoza pogody na najbliższy tydzień jest jednak dosyć optymistyczna. Od wtorku powinny być warunki do latania a może nawet i jutro po południu coś się już polepszy. Dni dobrej pogody będzie tylko kilka i trzeba będzie je dobrze wykorzystać...

sobota, 30 lipca 2011

Przygotowania

Junior przejrzany przed zawodami. Dzisiaj zapakowałem go do przyczepy i już czeka na lotnisku gotowy do transportu. Teraz tylko skończyć się pakować i iść wcześniej spać bo jutro długi dzień...

poniedziałek, 25 lipca 2011

Ja programista

Zawodowo jestem programistą. Chcąc wykorzystać moje umiejętności i przyczynić się dla dobra środowiska lotniczego zacząłem aktywnie pisać oprogramowanie o tematyce szybowcowej.

Condor2Nav
Condor2Nav to mój pierwszy projekt będący tłumaczem danych symulatora szybowcowego Condor: The Competition Soaring Simulator do formatu aplikacji nawigacji lotniczych. Dzięki niemu można za pomocą jednego kliknięcia myszki przenieść w kilka sekund wszystkie dane z symulatora (mapę, PZ'ty, zadanie, szybowiec, etc) do nawigacji LK8000 lub XCSoar. Osobiście uważam, że symulator szybowcowy to najprostsza i na pewno najbezpieczniejsza forma nauki korzystania z aplikacji tego typu. Bez narażania siebie i innych na niebezpieczeństwo można prosto i szybko przetestować różne ustawienia i funkcjonalności przy dowolnych parametrach lotu, pogodzie czy typie szybowca.

LK8000
LK8000 to nawigacja lotnicza dla szybowników, lotniarzy, paralotniarzy, a także dla pilotów samolotów silnikowych. Aplikacja ta od samego początku była projektowana w taki sposób, aby była w pełni funkcjonalna nawet na najtańszych urządzeniach nawigacyjnych typu PNA. Dzięki takiemu podejściu technologia ta staje się dostępna praktycznie dla każdego, bez względu na to czy bierze on udział w zawodach, czy też tylko chce polatać rekreacyjnie w czasie weekendu.
Do projektu dołączyłem początkowo jako Alpha Tester, ale aktualnie jestem jednym z programistów współtworzących to oprogramowanie.

Oba oprogramowania są w pełni darmowe. Zachęcam do ich używania.

niedziela, 24 lipca 2011

Ja pilot

Przez wiele lat nie było mi dane latać w "realu" więc, jak już wcześniej wspomniałem, realizowałem się w dziedzinie symulacji lotniczych.

Wszystko się zmieniło, gdy na 30-te urodziny żona zafundowała mi lot widokowy szybowcem. Od tego momentu wszystko potoczyło się dosyć szybko. Na wiosnę kurs teoretyczny, w czerwcu kurs podstawowy, a potem celność, termika, pierwsze warunki do srebrnej odznaki szybowcowej oraz pierwsze w życiu wygrane zawody szybowcowe (celność lądowania).

Kolejny sezon z wielu względów nie był zbyt udany, ale i tak udało mi się skończyć warunki do licencji, zrobić licencję, przeszkolić się z lotów żaglowych, stracić tytuł mistrza w celności lądowania ;-) oraz polatać na żaglu na Hawajach!!!

Za to ten sezon jest SUPER!!! Pierwsze loty termiczne już w marcu.
W długi weekend majowy Sekcja Szybowcowa AG zorganizowała obóz przelotowy w Kornem k. Kościerzyny, gdzie piloci mogli postawić swoje pierwsze kroki w dziedzinie przelotów szybowcowych. To tam wykonałem swój pierwszy w życiu samodzielny przelot, zdobyłem warunek 5 godzin lotu niezbędny do Srebrnej Odznaki Szybowcowej oraz zaliczyłem pierwsze w życiu pole.
Miesiąc później uczestniczyłem w I Wiosennym Obozie Przelotowym w Lubinie. Impreza ta była dobrze zorganizowana i bardzo dużo się nauczyłem zarówno pod względem praktycznym jak i teoretycznym. Lataliśmy w warunkach przy których w większości aeroklubów drzwi hangaru nawet się nie otwiera. Gdy pogoda się jednak uparła i nie dawało się latać, odbywały się bardzo interesujące wykłady prowadzone przez doświadczonych pilotów. Moim największym osiągnięciem z tego obozu było zdobycie pierwszego z diamentów szybowcowych za przelot zamknięty 300 km. Obóz ten był też doskonałą okazją, aby zapoznać się z pilotami z innych klubów i spotkać naprawdę interesujących ludzi.

Mój nalot w tym roku przekroczył już 50 godzin oraz 2000 km, a to jeszcze nie koniec. Dokładnie za tydzień rozpoczynają się IX Krajowe Zawody Szybowcowe w klasie Klub-B w Częstochowie i mam zamiar wziąć w nich udział...

piątek, 22 lipca 2011

Dlaczego szybowce?

Lotnictwem interesuję się od dziecka. Sklejałem modele oraz z zapałem czytałem książki i czasopisma poświęcone lataniu. Od czasu kiedy mam komputer zawsze miałem na nim zainstalowane "hardcorowe" symulacje lotnicze. Reguła ich wyboru była jedna - im trudniejsza tym lepsza. Nie ukrywam, że większość z pochłanianych przeze mnie informacji dotyczyła militariów oraz II Wojny Światowej, ale nigdy nie chciałem wiązać mojej przyszłości z wojskiem.

Będąc jeszcze zbyt młodym na latanie zainteresowałem się żeglarstwem. Zrobiłem patenty oraz spędziłem kilka wakacji pod żaglami. Zmaganie i współpraca z naturą tak mnie wciągnęły, że już wiedziałem jaki rodzaj lotnictwa jest przeznaczony dla mnie - żeglarstwo 3D czyli szybownictwo.

Duża część z moich znajomych pyta: "Skoro już masz licencję szybowcową to kolejny krok to samoloty, tak?". Na co ja odpowiadam im pytaniem czy żeglarzowi polecaliby motorówki jako kolejny etap jego rozwoju. Jako odpowiedź słyszę przeważnie: "No tak, teraz rozumiem".

czwartek, 21 lipca 2011

Witam

Przez długi czas zastanawiałem się nad założeniem bloga. Mój znajomy mówi o blogach, że "jeszcze nigdy tak wielu nie miało do powiedzenia tak wiele tak niewielu" :-) Pomimo tego postanowiłem spróbować i tak narodził się mój blog o szybowcach i lotnictwie.