czwartek, 1 maja 2014

FCC Gliding 2014: Dzień 3

Pomni wczorajszych manewrów lotniskowych piloci dzisiaj za bardzo się nie spieszyli do porannej szybowcowej gimnastyki i spokojnie spożywali śniadanie w lotniskowym barze. Dopiero około 8:15 pojawiła się informacja, że grid został otwarty. Piloci z niedowierzaniem patrząc w niebo musieli jednak ruszyć do swoich maszyn.


Na odprawie dostaliśmy kolejne obszarówki. Dla kasy Club przydzielono zadanie o czasie minimalnym 2 godziny i 3 sektorach obserwacyjnych. Ze względu na pogarszającą się pogodę przed samym startem organizatorzy zmienili promień 2 strefy z 10 na 20 kilometrów i zadanie ostatecznie miało możliwe odległości 102/259 kilometrów. Całe szczęście. Gdyby tego nie zrobili to byłoby jeszcze gorzej. Ale o tym za chwilę...


Czekająca na rozpoczęcie startów lokalna eskadra holówek Dynamic.


Kolejny grid kolejnego dnia lotnego. 


W oczekiwaniu na start.


Błękitne akwaria pełne szybowców oczekujących na otwarcie linii startu lotnego.





Po otwarciu startu lotnego nikt nie kwapił się by pierwszy rozpocząć zadanie. Jako, że w moim akwarium ja byłem najwyżej to po kilku minutach zamarkowałem start do konkurencji, aby zachęcić resztę pilotów do podobnego manewru.


Udało się. Kilka szybowców podążyło w moje ślady z tą różnicą, że ja odbiłem mocno w prawo z zamiarem przetestowania warunków panujących po drugiej stronie doliny.


Po sprawdzeniu 2 czy 3 kolejnych chmurek cofnąłem się na linię startu, nabrałem odpowiedniej wysokości i tym razem już na dobre rozpocząłem konkurencję.


W między czasie uformował się na mojej drodze bardzo fajny szlak chmur, który umożliwiał szybkie pokonywanie dużych odległości przy małej ilości krążenia.


Chmury tego dnia mocno się wypiętrzały co nie wróżyło nic dobrego.


Niedługo potem pojawiły się pierwsze deszcze a potem burze.


Burza z niczego się nie pada. Nad lotniskiem uformował się olbrzymi Cumulonimbus, który zasłonił słońce nad całą okolicą. Spowodowało to zanik chmur i noszeń w całym regionie. Zrobiło się bardzo trudno. Rozentuzjazmowani bardzo szybkim lotem pod pięknym szlakiem piloci teraz musieli przestawić się z trybu wyścigowego na tryb walki o przetrwanie w powietrzu.


Nie każdemu się to udało i jak potem się okazało w polu skończyło tego dnia aż 30 szybowców. Mi jakimś cudem udało się zaliczyć w bezchmurnym kominie 2 strefę. Gdyby organizatorzy nie zmienili jej promienia to mielibyśmy teraz w tym miejscu niezłą rzeź niewiniątek.


Wykręciłem tam wysokość ledwo wystarczającą do przejścia niskiego pasma pagórków oddzielającego mnie od trzeciej ostatniej już strefy obserwacyjnej zadania.


Wszędzie cień. Szybowce stojące po okolicznych polach na każdym kroku przypominały, że lepiej teraz się nie spieszyć a każde "zerko" pozwalające przeczekać w powietrzu jest na wagę złota. Dzisiaj wygranym będzie ten kto doleci do mety nawet jeśli zajmie mu to sporo czasu...


Jakimś cudem krążąc w podtrzymującym mnie i 3 inne piękne szybowce klasy 15m bąblu cieplejszego powietrza udało mi się zaliczyć trzecią strefę zadania. Daleko ode mnie pojawiła się ładna chmurka a pod jej podstawą wisiało pełno szybowców. Niestety byłem za nisko aby do nich dolecieć. Poleciałem nad wioskę w kotlince licząc, że tam uda się coś znaleźć. Szczęście tego dnia mnie nie opuszczało bo znalazłem tam postrzępiony ale całkiem konkretny komin. Po chwili dołączyło do mnie parę Jantarów i szybowców klasy 15m, które już też powoli kończyły swoje zadanie. Trochę czasu tam się pomęczyliśmy, gdy nagle koło nas wyrosły 3 niewielkie ale ładne obłoczki, które jak się okazało dawały bardzo ładne noszenia.


Wiedząc, że po drodze będzie bardzo ciężko znaleźć kolejne kominy a co więcej może nieźle dusić do ziemi na wszelki wypadek przekręciłem tam dolot i głęboko odetchnąwszy z ulgą zacząłem wracać do domu.






Udało się! Jak już pisałem tego dnia ponad 30% pilotów lądowało w polu a sporo wracało na lotnisko korzystając z silników dolotowych. W naszej klasie 19 szybowców nie doleciało do mety a mi udało się zająć 28 miejsce. Chyba nieźle jak na to, że jestem w tym regionie po raz pierwszy w życiu i jeszcze sporo muszę się o nim i o lataniu górskim nauczyć.

Mój lot jak zwykle można zobaczyć na serwisie GCUP.EU tutaj.

Po wylądowaniu i zagrajcarowaniu szybowca na stojance odwiedziłem 2 pola pomagając kolegom zapakować i zabrać swoje latające maszyny na lotnisko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz