niedziela, 20 kwietnia 2014

Slovenj Gradec 2014: Podróż

Kolejna przygoda szybowcowa rozpoczęła się w czwartek wieczorem. Do przejechania miałem ponad 1100 kilometrów.


Około 17 w Aeroklubie zaczepiłem przyczepę na hak i ruszyłem w długą podróż.


Wiele kilometrów i kilka godzin później po północy dojechałem ulicą Lotniskową w Polskiej Nowej Wsi pod bramę lotniska Aeroklubu Opolskiego. Jakie było moje zdziwienie, gdy znalazłem tam kłódkę i z metr mocnego łańcucha szczelnie zamykającego bramę przed nieproszonymi gośćmi. Okazało się, że droga lotniskowa wcale nie prowadzi do aeroklubu tylko dochodzi do boku lotniska i nie ma tamtędy wjazdu. Zmęczony, po ciemku musiałem zawrócić z długą przyczepą w środku niesamowicie pachnącego pola rzepakowego. Na szczęście jakoś to się udało i po odbiciu się od jeszcze jednej zamkniętej bramy w końcu wjechałem na teren aeroklubu. Zostawiłem tam przyczepę i po kilku minutach błądzenia we wsi trafiłem do hotelu gdzie czekało na mnie wygodne łóżko. Po 5 godzinach snu pobudka i wyjazd na lotnisko gdzie spotkałem się z resztą pilotów.


Po około godzinie mieliśmy 4 wózki gotowe do drogi. Po zrobieniu kilku pamiątkowych fotek i wypiciu herbatki u Zbyszka Kunasa wyruszyliśmy około 8 w długą podróż do Słowenii. 




fot. P. Czarnowski

Długie godziny, Polska, Czechy, Austria... Początkowo szło fajnie ale wszystkich powoli doganiało zmęczenie. Tylko co jakiś czas monotonię krajobrazu przerywały jakieś ciekawsze widoki. Dopiero w południowej Austrii sytuacja uległa zmianie, gdy na horyzoncie pojawiły się Alpy.





Ostatnie tankowanie i około 20 dojechaliśmy do celu. Na miejscu zastaliśmy resztę pilotów z pozostałych regionów Polski. Szybka kolacja i nim się obejrzałem znalazłem się w łóżku, aby wypocząć po trudach podróży. Jutro jest szansa na polatanie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz