czwartek, 12 lipca 2012

Dzień 11 - Wpadka Meteo

Dzisiaj na odprawie ogłoszono dzień nielotny ze względu na pogodę, która po 13:00 miała stać się niezdatną do żadnego latania.

Korzystając z okazji większość uczestników od razu wybyła z lotniska. Razem z rodzinką Marka Jóźwickiego postanowiliśmy pozwiedzać okoliczne atrakcje.
Zaczęliśmy od pobliskiego zamku-szpitala Kuks.







Po 13:00, wbrew prognozom meteo, na niebie zaczęły pojawiać się piękne cumulusy i zaczęliśmy powoli żałować, że nie udało się tego dnia polatać.

Następnie udaliśmy się do Jaromierza celem zjedzenia czegoś czeskiego na rynku. Rynek faktycznie jest tam imponujący. Pełno tam dobrze zachowanych kamienic i... totalny brak restauracji. Dopytując się tubylców udało się w końcu znaleźć jakąś jadłodajnię w pobliskiej kręgielni. Jedzenie mało czeskie, ale dobre.
Po jedzeniu pojechaliśmy do twierdzy Josefov. Muszę przyznać, że robi ona ogromne wrażenie. Doskonale zachowane fortyfikacje, szerokie niemal pozbawione chodników ulice oraz surowe klockowate fronty budynków bardzo wpływają na wyobraźnię. Miasto to nawet dzisiaj wygląda jak jeden wielki garnizon wojskowy.



Nie bylibyśmy pilotami jakbyśmy na koniec nie zwiedzili pobliskiego lotniska. Lepiej wiedzieć jak ono jest zlokalizowane zanim będziemy zmuszeni na nim lądować. Okazało się, że jest ono całkiem spore z dobrym zapleczem gastronomicznym. Jak już chcieliśmy wracać do domu z pobliskiego budynku wyskoczył Jaroslav - jeden z naszych zaprzyjaźnionych czeskich holowników, którego poznałem w Lubinie. Po krótkiej rozmowie zaprosiliśmy go na wieczór do naszej chatki w Dvur Kralove nad Labem.
Wieczór znowu spędziliśmy w miłej atmosferze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz